poniedziałek, 25 listopada 2013

Jogurtowe bułki


Jedne z lepszych bułek, jakie miałam okazję jeść (a nie jestem fanką pszennego pieczywa, delikatnie mówiąc ;) ). Te bułeczki są jednak tak miękkie i puszyste, jogurt nadaje im ciekawego, lekko kwaskowego posmaku, a w dodatku tak pięknie pachnie podczas pieczenia, że raz na jakiś czas nawet ja się skuszę. Pożeraczy białego pieczywa zadowolą na pewno! Polecam.

Składniki na 10 sporych bułeczek:

550 g pszennej mąki
łyżeczka soli
łyżka cukru
saszetka suchych drożdży (7g)
200 ml jogurtu naturalnego
120 ml podgrzanego mleka
4 łyżki miękkiego masła

Do posmarowania: 1 jajko roztrzepane z 2 łyżkami mleka, otręby.

Podane składniki po prostu wymieszaj ze sobą w sporej misce, aż do uzyskania gładkiego, elastycznego ciasta. Odstaw w ciepłe miejsce do podwojenia objętości, przykrywając ściereczką (u mnie było to ok. 1h 20min.). Po tym czasie ciasto ponownie krótko wyrób, uformuj 10 zgrabnych bułeczek, ułóż je na wyłożonej papierem do pieczenia blasze.  Ponownie odstaw do podrośnięcia, zajmie to jakieś pół godziny. Wyrośnięte bułeczki posmaruj jajkiem, posyp otrębami. Piecz ok. 25 minut, w temperaturze 200 stopni.
Smacznego!

sobota, 23 listopada 2013

Urodzinowy tort brzoskwiniowy


Tort urodzinowy mojego czternastoletniego już brata był efektem długich przemyśleń, kombinacji i prób (potajemnych, oczywiście, musiał być niespodzianką!). Idealny tort to nie lada wyzwanie! Powinien być niezbyt słodki, raczej lekki, efektowny i zawierający to, co wszyscy lubimy. No i udało się! Tort brzoskwiniowy spełnia wszystkie nasze wymagania!

Składniki na biszkopt:

6 dużych jaj (osobno białka i żółtka)
3/4 szklanki cukru
trochę ponad 3/4 szklanki mąki
trochę ponad 1/4 szklanki mąki ziemniaczanej

Białka ubij na sztywno ze szczyptą soli. Pod koniec ubijania dodaj stopniowo cukier, nadal ubijając. Po kolej wrzucaj żółtka, ciągle miksując. Oba rodzaje mąki wymieszaj, przesiej i stopniowo, dodawaj do masy. Podczas dodawania mąki obroty miksera powinny być jak najniższe! Dno tortownicy wyściel papierem do pieczenia, boków nie smaruj niczym. Wylej do niej przygotowaną masę. Piecz w temperaturze 160 stopni przez 40 minut (patyczek włożony w ciasto powinien wyjść z niego suchy, nieoblepiony ciastem). A teraz operacja dla ludzi o mocnych nerwach ;). Upieczone ciasto od razu wyjmij z piekarnika i opuść z wysokości ok. 60 cm na podłogę. Nic się mu nie stanie, bez obaw! Dzięki temu zabiegowi ciasto nie opadnie. Wstaw z powrotem do piekarnika i całkowicie wystudź. Następnie przekrój na 3 równe blaty.

Składniki na krem:

330 ml śmietany 30%
500 g serka mascarpone
2 opakowania stabilizatora do śmietany (w rodzaju śmietan - fixu)
4 łyżki cukru pudru
puszka brzoskwiń

Schłodzoną śmietanę ubij na sztywno, dodając pod koniec cukier puder wymieszany ze śmietan-fixami. Dodaj mascarpone, krótko zmiksuj, uważając, by masa się nie zważyła. Odłóż 3 łyżki masy, do dekoracji boków tortu.
Brzoskwinie z puszki dokładnie osącz z soku, zachowując go jednak, przyda się za moment. Owoce pokrój w niedużą kostkę (odkładając 2, do dekoracji). Dodaj je do masy, delikatnie mieszając. Odłóż do lodówki na czas nasączania biszkoptu.

Nasączenie:

szklanka soku z brzoskwiń
2 łyżki wody
2 łyżki rumu.

Wszystkie składniki wymieszaj.

Złożenie tortu:

Pierwszy biszkoptowy blat połóż na paterze. Nasącz go połową ponczu, wyłóż równo 1/3  kremu. Przykryj kolejnym blatem, ponownie nasączając resztą mikstury, rozprowadź 1/3 masy. Połóż ostatni blat, rozsmaruj pozostały krem. Boki tortu posmaruj równo odłożonym wcześniej kremem bez dodatku brzoskwiń. Można je dowolnie udekorować, u mnie są to posiekane migdały. Wierzch można również przyozdobić pozostałymi brzoskwiniami.
Smacznego!


piątek, 15 listopada 2013

Zwycięski barszcz ukraiński


Ogłosiłam w domu Plebiscyt na Najbardziej Jesienną Zupę. Propozycji było wiele, uzasadnienia dość skrajne. Były chłodniki ("żeby przypomnieć sobie o lecie), zupa z kiszoną kapustą i kluseczkami (o tym kiedyś) - bo rozgrzewa jak nic innego. Ale był i barszcz ukraiński, bo łączy w sobie dwie powyższe propozycje. Przypomina o lecie kolorem - jak chłodnik z botwinki, rozgrzewa wręcz wspaniale, jak wspomniana "kwaśnica". A ma wszystko to, co lubimy - jest gęsta od warzyw, lekko kwaśna, cudownie amarantowa. Wspaniała. I Plebiscyt wygrany - 5x TAK !

P.S. Nie obiecywałam przecież, że chocofields to tylko słodkości, prawda? ;)

Składniki:

5 średniej wielkości buraków
2 marchewki
1 korzeń pietruszki
1/2 główki małej białej kapusty
6 ziemniaków
200 g fasoli "Piękny Jaś" (drobna)
domowy drobiowy wywar (mam na myśli taki już doprawiony, z pieprzem, solą, zielem angielskim, listkiem laurowym)
sok z cytryny (lub ocet) - do smaku

Przygotowanie zupy warto zaplanować dzień wcześniej, ponieważ fasola wymaga cierpliwości - należy zalać ją zimną wodą i odstawić na co najmniej 12 godzin. Kolejnego dnia wszystko pójdzie już szybko. Do gotującego się wywaru wrzuć rzeczoną fasolę, razem z wodą, w której się moczyła. Fasola powinna gotować się w wywarze tak długo, aż zmięknie. Warzywa oczyść. Marchewkę, pietruszkę, 3 buraki zetrzyj na tarce o grubszych oczkach. Pozostałe buraki pokrój w półplasterki, ziemniaki w małą kostkę, zaś kapustę poszatkuj. Warzywa - oprócz ziemniaków i kapusty- dodaj do gotującego się wywaru. Zakwaś sokiem z cytryny (choć lepszy byłby niezdrowy ocet :) ). Po 15 minutach dodaj ziemniaki, a po kolejnych 10 kapustę. Teraz wystarczy zaczekać aż kapusta zmięknie. I to wszystko! Piękno tkwi w prostocie!

poniedziałek, 11 listopada 2013

Waniliowe eklerki

Od początku jasne było, że pierwszym przepisem na blogu będą eklery. Dlaczego? Po pierwsze - względy sentymentalne, wspomnienia z dzieciństwa. Nie, nikt nie piekł ich w moim domu. Pamiętam je kupowane w cukierni podczas wakacyjnego wyjazdu, były obłędne... Po drugie - względy sentymentalne :) Bo trzeba było upiec eklery bardziej zjadliwe od tych, kupionych naprędce w "Wiejskim Sklepie", prawda, C. ? Efekt był taki: C. eklerów nie miał szansy zjeść, ale pozostali byli zachwyceni. Następnym razem, obiecuję!

A tak do rzeczy: chrupiące ciasto ptysiowe kryje w sobie aksamitny, waniliowy krem patissiere. Nie próbujcie zastępować wanilii żadnymi syntetycznymi aromatami, to zbrodnia (niedoskonała)! Eklerki są mniejsze od tych, które przeważnie widujemy w cukierni, ale w tym szaleństwie jest metoda - zjecie więcej!


Ciasto ptysiowe:
  • szklanka mąki pszennej (z lekką "górką")
  • szklanka wody
  • pół kostki masła
  • 5 jaj 
Szklankę wody zagotuj z masłem, do jego rozpuszczenia. Do wrzącej mikstury dodaj mąkę, mieszając energicznie drewnianą łyżką. Ciasto powinno być jednolite, bez grudek i odchodzić od ścianek garnką. Odstaw do wystudzenia. Do zimnej masy (naprawdę zimnej) dodaj jajka, jedno po drugim, mieszając do uzyskania jednolitej konsystencji. Ciasto wyłóż łyżką na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, formując kształt eklerów (długość ok. 8 cm, szerokość 3). Piecz 25 minut w temperaturze 180 stopni. Radzę jednak poznać swój piekarnik, czas może lekko się różnić od tego optymalnego dla mnie. Po upieczeniu korpusy wystudź na kratce, zimne przekrój na pół, wzdłuż.

Waniliowy krem:
  • 600ml mleka
  • nasionka z 1 laski wanilii
  • pół szklanki cukru
  • 3 łyżki mąki pszennej
  • 3 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 6 żółtek
Mleko zagotuj z ziarenkami wanilii. W międzyczasie żółtka ubij z cukrem na kogel mogel, dodaj obie mąki, dokładnie wymieszać, najlepiej mikserem. Mleko zestaw z ognia. Powstałą masę  przelej do gorącego mleka, dokładnie mieszając by nie utworzyły się grudki. Zagotuj ponownie, aż do momentu gdy na powierzchni kremu pojawią się bąble. Od tej chwili gotuj około dwie minuty - co ważne- cały czas mieszając! Krem przykryj folią spożywczą (folia powinna dotykać jego powierzchni) i wystudź.
Na jedną część korpusów nałóż łyżkę kremu, przykryj drugą. Ich powierzchnię ozdobić można (no dobrze, trzeba!) rozpuszczoną w kąpieli wodnej czekoladą.
Z przepisu wychodzi około 20 niedużych ciastek. Pysznych ciastek!
źródło inspiracji; www.mojewypieki.com